2012-11-18
Cie choroba – jak skończył się sezon koncertowy, to jakoś tak „oklapło” pisanie. A przecież Majtki Bosmana nie zapadły w sen zimowy. Ćwiczymy, robimy kolejne numery (np. połączenie melodii lekko irlandzkiej z Arką Noego – zainteresowanych zapraszamy na przyszłe koncerty ), no i przede wszystkim obchodzimy na próbach kolejne imieniny 🙂 Był Mareczo, Byczo, ostatnio Pticu… Ufff, a wypić trzeba (i nie ma się co śmiać, drodzy Shantażyści).. Na szczęście jeszcze tylko Dzizbek w grudniu i koniec roku… Ale później od początku 🙂 A tak na marginesie – jeśli chciałby ktoś, żeby Majtki Bosmana ubarwiły jakąś imprezę sylwestrową i to ubarwiły na sto dwa, to my bardzo chętnie… Za wikt, opierunek i niewygórowaną cenę 🙂 Tak więc zapraszamy 🙂